diassaveratzanoworld - A Small World of Four Walls
A Small World of Four Walls

Hi, i'm Diassa. This is a small world of mine. I'm 40, mother of 3 children, introvert, with mental health issues. I write in Polish and English. I am a cat lover, birdwatcher, painter, MCU fan and video games specialist.

47 posts

Kocham Thora

Kocham Thora

Kocham Thora w pierwszym filmie, bo pokazał, jak z narwanego głupka stać się kochaną, współczującą osobą. Odnalazł swój sens życia, skosztował miłości, wiedział, co to poświęcenie i radość, zwłaszcza kiedy na pierwszy plan wchodziła obrona słabszych. Kocham Thora w Avengersach i Avengers 2, kiedy starał się ze wszystkich sił bronić świat, który pokochał. Kiedy potrafił pochylić się nad cierpiącymi i im współczuć. Kocham Thora w TDW, kiedy musiał podejmować trudne decyzje, kiedy musiał zaufać bratu (i słusznie), kiedy dobro królestwa i ukochanej osoby było dla niego najważniejsze. Kocham Thora w IW, kiedy to stracił wszystko i determinacja popchnęła go ku walce. Kiedy potrafił płakać nad stratami i cieszyć się z drobnych sukcesów. Kocham Thora w EG, kiedy pogrążyły go porażki, ale potrafił się podnieść i stawić czoła demonom. Nienawidzę Thora w Ragnaroku. Z całego serca nienawidzę tego manipulatora, sadysty i egocentryka, jakim tam się stał. Nie jest tam moim bohaterem, jest karykaturą, którą antyfani nazywają Chris Odinson. Nie cierpię i nie akceptuję tego jego wizerunku. Nienawidzę Ragnaroka.


More Posts from Diassaveratzanoworld

4 years ago

“Thor” (2011) - kilka słów o filmie

Dzisiaj zaczynam mój cykl recenzji i jako pierwszy na tapetę wezmę film „Thor” Ogólnie nie ma chyba rzeczy, która by mi się w tym filmie nie podobała. Wszystko było zrównoważone - i humor i tragedia, tak samo jak sceny akcji i sceny z dialogami. Najbardziej mnie interesował ten film ze względu na pokazanie dość skomplikowanej relacji pomiędzy braćmi. Coś-tam w sieci poczytałam (na szczęście unikając jakichś większych spoilerów) i wiedziałam, że na to muszę zwrócić uwagę. Jak już wiecie pewnie, dla mnie ten temat jest nieobcy - sama mam w domu wciąż rywalizujących ze sobą dwóch synów, tak też bardzo zwracam uwagę na tego typu wątki we filmach. Stąd też zaciągnęłam dzieciaki do oglądania niegdyś Jurassic World. Dlatego też tak bardzo wyszukuję drobnych szczegółów w relacji Data-Lore. I dlatego zawsze lubiłam dynamikę Dantego-Vergila w DMC. No i tutaj mamy kolejny przykład. Mamy klasyczny przykład jednego brata żyjącego w cieniu drugiego, z jednej strony zazdrosnego i podstępnego, ale mimo wszystko łączy ich silna więź. Thor jest wg mnie postacią bardzo pozytywną, bo traktuje brata na równi z sobą, co widać zwłaszcza w tej wyciętej z filmu scence: https://www.youtube.com/watch?v=P23aKF-694k no i między nimi jest jednak prawdziwa miłość braterska, co się daje odczuć w wielu momentach. Jedyne co, to Loki się trochę pogubił, zwłaszcza, gdy dowiedział się o swoim pochodzeniu i to było już równią pochyłą dla niego. Jest mi tak naprawdę go strasznie szkoda, zwłaszcza że naprawdę chciał zdobyć uznanie ojca :( Szkoda, że doprowadziło go to do autodestrukcji i został przeciągnięty na ciemną stronę mocy. Yyy, nie to uniwersum, sorry ;) Co do innych postaci, to również bardzo pozytywnie je odbieram. Przyjaciele Thora - każdy miał inny charakter, ale jednak potrafili razem stawić czoła największym niebezpieczeństwom. Frigga też widać, że bardzo kocha swoich synów. Odin - jak to Odin, musi zgrywać twardego i bezwzględnego króla, ale stara się być dobrym ojcem dla Thora (co prawda tylko dla Thora, bo ojcem dla Lokiego jest fatalnym, ale pomińmy ten fakt milczeniem). W tym miejscu muszę pochwalić grę aktorką Anthonyego Hopkinsa, naprawdę dał z siebie wszystko (pomimo, że jego postać pół filmu przespała ;)) Jeśli już o aktorach mowa, to wiele osób źle ocenia Natalie Portman jako Jane. A mnie się nawet podobała. Była chemia między nią a Thorem, no, może nie taka wielka jak między Thorem a Lokim, ale mimo wszystko Jane i Thor do siebie pasują i fajna z nich parka. Skoro już o Jane mowa, to czas powiedzieć co nieco o przygodach ziemskich Thora. Było naprawdę wesoło (świetne gagi, jak na przykład trafił do szpitala, albo jak się upijał z Selvigiem) - wszystko związane z tropem tzw. "fish out of water" w przypadku naszego głównego bohatera świetnie się sprawdziło. Były też sceny wzruszające (jak np. Thor nie mógł wyciągnąć Mjollnira, albo gdy myślał, że jego ojciec nie żyje). Podobały mi się też ogólnie jego interakcje z ziemskimi przyjaciółmi oraz z rządowym SHIELDem. W filmie została zachowana równowaga jeśli chodzi o wydarzenia pokazane w Asgardzie oraz na Ziemi, a wszystko się ze sobą pięknie połączyło w finale. Dość tragicznym finale, bo tak naprawdę Thor stracił i Jane i brata... Tak czy owak podobała mi się przeplatająca się przez wątek Asgardu polityczna intryga. Świetnie były pokazane delikatne stosunki dyplomatyczne pomiędzy mieszkańcami Asgardu i Jotunami. Delikatne, bo jak wynika, ani jednych ani drugich lepiej nie tykać nawet kijem, bo wojna wisi na włosku - jedynie roztropność Odina jakoś przeciwdziałała wybuchowi konfliktu. Widać to chociażby po scence, kiedy Laufey nazywa Thora "księżniczką" i to wystarcza, aby obie strony zaczęły się srogo lać ;) Szczerze mówiąc z całego filmu nie zostało jedynie wyjaśnione, jaką drogą Jotunowie dostali się na początku filmu do Asgardu, aby skraść szkatułę, bo to, że nie użyli Bifrostu jest pewne (Heimdall czuwa - BTW, kolejna bardzo fajna postać, pomaga przyjaciołom Thora w - bądź co bądź - rebelii). Wiadomo jedynie, że Loki ich tam wprowadził, a znając Lokiego jestem skłonna przypuszczać, że użył jakichś swoich tajnych dróg. Hmm, co tam jeszcze mogę dodać... Ogólnie postacie super, historia super, relacje pomiędzy bohaterami genialne, no i nie ma bata, Thor musiał pokazać gołą klatę - i to też na plus <3 <3 Z kobiecych postaci najbardziej mi się podobała Darcy - fajna laska i potrafi strzelać taserem :D Podobały mi się też szczegóły i szczególiki, które albo zauważyłam sama, albo doczytałam potem w tv tropes. Były nawet wystąpienia cameo. Aha, no i bardzo się cieszę, że pokazali chociaż przez chwilę Sleipnira (konia Odina). Kiedyś interesowałam się nieco mitologią skandynawską (za czasów jeszcze Sg-1, gdzie Thor, jak może niektórzy pamiętają, był kosmitą), więc od razu zwróciłam na to uwagę. A Loki jest śliczny... Od dzisiaj jestem w #teamloki

Ogólnie wyszła z tego bardzo szekspirowska opowieść (nic dziwnego, w końcu ma znakomitego szeksprirowskiego reżysera) z rewelacyjnie napisanymi postaciami, tymi dobrymi, jak i złymi i niezłą dwuwątkową fabułą. Mój ulubiony film w MCU, jak do tej pory.

Ocena 9/10


Tags :
4 years ago

I HATE when they call him Laufeyson!

What is the reason? Besides his true parentage I don’t see any other. This drives me nuts! Fact 1: Loki despised his biological father, he just killed him. Laufey just abandoned Loki  when Loki was a hopeless infant. Who wants a father like that? Fact 2: In “The Dark World Prelude”, which is considered as a canon for MCU, Odin called Loki “Laufeyson” as a greatest insult.

Fact 3: Loki accepted in “Infinity War” that he is a brother of Thor, he is son of Odin. He said with great understanding, adressing himself as “Odinson”.

For me he is an Odinson. I know Odin wasn’t a good father neither but this places Loki in Odinson Family, where he belongs, with his beloved brother (after all he sacrificed himself for Thor...)

If I see now  Loki Laufeyson anywhere, I’m in a killing spree :E


Tags :
5 years ago
You Think You Could Make Loki Tell Us Where The Tesseract Is?
You Think You Could Make Loki Tell Us Where The Tesseract Is?

You think you could make Loki tell us where the Tesseract is?


Tags :
4 years ago

“Thor: The Dark World” - nie tak udany, ale okej.

Dobrze, a teraz kilka słów o The Dark World, bo obiecałam podzielić się moimi przemyśleniami. Hmm... Od czego tu zacząć? Ten film był... dziwny... Obejrzałam go kilka razy (no, mniej razy niż Avengers i pierwszego "Thora"), a i tak nie wszystko z niego rozumiem. Zacznijmy od głównego villaina. Był on dość płytki, nie przekonywał mnie. Po pierwsze - niejasna jest jego motywacja. Albo po prostu głupia. Już chyba tylko gorszy był główny Zły z trzeciego Iron Mana. Tak czy owak Malekith to dziwna postać. Rozumiem, że chciano jakoś wprowadzić do MCU kolejny Kamień Nieskończoności, czyli Eter, ale działanie Mrocznych Elfów nijak nie ma sensu. Co oni tak naprawdę chcą osiągnąć? Bo zniszczenie całego wszechświata, pogrążenie go w mroku, to jakiś taki słaby cel. Już więcej motywacji ma Thanos z tą swoją misją wymazania połowy życia - po historii Tytana można nawet zrozumieć jego postępowanie. Tymczasem Malekith jest miałki. Nie wzbudza nie tylko ciekawości, ale nawet i lęku. Już lepszym od niego Złym jest jego generał - Algrim, znany również jako Kurse. Ten to przynajmniej jest potworem jak się patrzy :) Muszę przyznać, że chociaż Mroczne Elfy i ich statki fajnie wyglądają. To na plus. Na minus - jak zwykle, postać Odina. Znów dał popis swojej ojcowskiej troski. Jednego syna niemal by skazał na śmierć (do dziś zgrzytam zębami na wspomnienie, jak powiedział Lokiemu: "Your birthright was to die!"), natomiast drugiego kompletnie olał - zwłaszcza jego życie uczuciowe. Bo co by powiedział mądry rodzic, widząc, jak jego dziecko tęskni za swoją drugą połówką, jak cierpi i ma złamane serce? Porządny rodzic by pocieszał, zrozumiał uczucia dziecka. Tymczasem Odin dał Thorowi "mądrą" radę, aby ten zapomniał o Jane - i co więcej, Odin najchętniej by zeswatał Thora z Sif :P I na tym nie koniec. Jak Thor przyprowadza Jane do Asgardu, Odin publicznie obraża dziewczynę, wręcz ją poniża. Aż się dziwię, że Thor zareagował na to spokojnie, a miał pełne prawo przyłożyć ojcu w zęby :P Chociaż pewnie po takiej akcji wylądowałby w celi obok Lokiego, ale jaką by miał satysfakcję! Tak czy owak Odin bardzo się wywyższa i myśli, że wszystko co robi i powie jest najmądrzejsze i najlepsze. Jakkolwiek Thorowi życzę dobrze i wkurza mnie postępowanie jego ojca, tak muszę wspomnieć o kolejnym minusie tego filmu. A mianowicie o związku Thora z Jane. Nie wiem czemu, ale widzę tu wyraźne popsucie tego wątku. No oboje nie pasują mi do siebie za bardzo. Chciano na ekranie przedstawić wielką miłość, ale... Kurczę, czy to naprawdę jest miłość? Słabo mnie w każdym razie ona przekonuje. Chwaliłam sobie wątek miłosny w pierwszym Thorze. Rozumiałam nawet, czemu nasz bóg piorunów tak szybko i mocno się zakochał. W sumie podczas swojej banicji na Ziemi to Jane jako pierwsza wyciągnęła do niego rękę, pomogła mu. Ujęła go życzliwością, mądrością, zaufaniem. Miał prawo chłopak się zakochać. Mogę nawet powiedzieć, że Jane zmieniła go na lepsze. I nawet mi się to podobało. Ale później ten wątek kompletnie zaprzepaszczono. Thor tak rozpaczał po zniszczeniu Bifrostu, ale później był na Ziemi podczas całych "Avengersów" i ani razu nie skontaktował się z Jane, ba, nawet o niej nie wspomniał. Ja wiem, miał ręce pełne roboty, Loki, Teserakt i inne ważniejsze od dziewczyny sprawy, no ale gdzie ta wielka miłość? No i teraz w TDW powracają do tego wątku i znowu starają się przedstawić Thora i Jane jako idealną parę. Tylko już mi to tutaj trochę zgrzyta. Żeby nie było - ja Natalie Portman jako aktorkę bardzo lubię, ale tutaj jako Jane wyszła, no, trochę płytko... W dodatku jakoś kompletnie nie ma chemii pomiędzy Jane i Thorem, zupełnie, jak by spotkały się dwie obce osoby i ktoś próbował sparować je na siłę... Tak to odczuwam. W scenariuszu, czyli na papierze, ta miłość nawet nieźle wychodzi, ale zagrana we filmie jest dość przeciętnie przedstawiona. Dammit, muszę przyznać, że nawet więcej chemii jest między Thorem i Lokim i nie oszukujmy się - jak występują ze sobą w duecie, to kradną cały film. I to właśnie jest wielki plus TDW. Nareszcie są zmuszeni ze sobą współpracować i wychodzi to naprawdę nieźle - aż miło widzieć, że obaj bracia mogą się tak świetnie dogadywać. Szkoda natomiast, że taki smutny koniec spotkał Friggę. Naprawdę ją lubiłam, była przeciwieństwem Odina - kochającym i troskliwym rodzicem. Żałuję w sumie, że we filmach tak mało było pokazanych jej relacji z synami. Przydałoby się więcej. Chociaż przyznać muszę, że więź łącząca ją z Lokim musiała być wyjątkowa - on tak bardzo przeżył jej śmierć. I w sumie ta śmierć była kołem napędowym filmu i z pewnością przyczyniła się do tego, że Loki zaczął się zmieniać i przeszedł z etapu villaina do antybohatera. Co jeszcze... Najbardziej wzruszająca scena to był pogrzeb Friggi oraz "śmierć" Lokiego. Rany, aż mnie coś ściska w gardle, jak sobie przypomnę tę smutną scenę. Aha, z ciekawostek - kiedy to kręcili, naprawdę chcieli uśmiercić Lokiego, dopiero potem w scenariuszu zmienili co nieco, abyśmy mogli dłużej cieszyć się naszym ukochanym bohaterem ^^ Tak czy owak bardzo piękna i pełna emocji scena... Natomiast pewne działania postaci nie mają w tym filmie zupełnie sensu. O motywacjach Malekitha już pisałam. Nie jarzę też kompletnie, o co chodziło Heimdallowi, kiedy zawołał Odina i przyznał się przed nim do zdrady. Nie mógł po prostu siedzieć cicho? Gdyby nic nie powiedział, Thor, Loki i Jane pewnie nie musieliby uciekać przed strzelającą do nich flotą powietrzną Asgardu. Odin to w ogóle dziwnie się zachowywał. Najpierw miał pretensje do Thora, że ten sprowadził dziewczynę do Asgardu, a później, jak Thor chciał ją wywieźć, aby nie narażać pałacu na kolejny atak Mrocznych Elfów, Odin mu odmówił. No to niech się wreszcie Odin zdecyduje - chce zatrzymać Jane (wraz z Eterem) w swoim królestwie, czy nie? Nie pojmuję też zupełnie, jak Thor mógł zostawić Lokiego, martwego czy nie, na tym paskudnym i zimnym pustkowiu... No tak się nie robi swoim bliskim... :( :( Nie wiem też, po co Selvig latał goły po Stonehenge (chociaż wielkie brawa za odwagę dla aktora, bo naprawdę się do tej sceny rozebrał :)) No i jeszcze na końcu Thor odmówił przejęcia tronu... Coś nie bardzo ma ochotę zasiadać na Hlidskjalfie. Dziwne to, zwłaszcza, że w pierwszym filmie tak bardzo pragnął być królem (a nie był na to gotowy tak naprawdę...) Realizacyjnie film był nawet całkiem niezły. Miło zobaczyć Asgard w całej swojej świetności (o, i nawet wiadomo teraz, że i tam czasami bywa zimno...), miło zobaczyć, chociaż tylko przez chwilę, ponownie Jotunheim. Sceny walk i pościgów były nawet całkiem spoko. No i Londyn, moje ukochane miasto :D (przynajmniej raz nie Hameryka stała się obiektem najazdu obcych z kosmosu). Było sporo humoru, było też sporo powagi. Tak czy owak film może nie najlepszy, ale wystarczająco dobry, abym się nie nudziła. Dałabym mu jakieś 6/10 punktów.

5 years ago

One of the lines in “Thor: The Dark World” that gets overlooked, I think (possibly because Marvel cut it from the final edit) was when Thor is talking to Frigga about Loki, and she says to him that he and Odin always shone so brightly, it was hard for Loki to find any sun for himself, or something to that effect.

Anyway, this is such a massively important line, because it basically tells us EVERYTHING about Loki’s childhood, and how he felt.  And here again is yet another example of how absolutely WRONG Taika Waitit’s view of these characters was, given what I heard about him wanting to include a flashback in Ragnarok showing Thor as a sensitive and bullied child, and Loki as dark and mean.  That would have been in DIRECT conflict with everything we know about these characters, just like everything else in Ragnarok is.

From what Frigga says to Thor, it’s plain as day that Loki as a child was always struggling just to catch up to Thor, to try and be equal to him, not just in Odin’s and Frigga’s eyes, but in the eyes of probably the entire kingdom.  It tells us that Thor, as a boy, was as popular and well liked, as charming and charismatic and as easy to make friends as he is as an adult, and that Loki was very much the introvert, quiet, awkward and isolated.  And from Loki’s desperation to win Odin’s approval in the first Thor film, I think it becomes apparent that that desperation grew directly from his feeling inadequate and lesser to the standard of both his father and his big brother growing up.  And it’s just so unbelievably sad, to envision that.  To envision Loki constantly struggling, trying to match Thor, trying to make himself seem as good as Thor for Odin, trying to make himself seem like a “true and worthy son”, as he says in the first film.  How anyone could miss this about his character is beyond me, unless they’re being willfully obtuse.  

And we see from this one line, that Loki’s entire motivation is based on a feeling of lack on his own part.  He feels like he’s less.  He feels like he isn’t as good as Thor, and that Odin must not love him because he’s not as good as Thor, and until he discovers he’s a Jotun, he doesn’t know why, and he can’t figure it out, and he keeps trying and trying to do the right thing to somehow make him, in his father’s eyes, Thor’s equal.  Think of the kind of psychological effect that would have on a person, especially a young man growing up in the kind of culture Loki did.  Think of the burden of constantly feeling like there’s something WRONG with you, because you’re constantly measuring yourself against the perfection of an older sibling who everyone loves, while everyone treats you like you’re strange, and even are at times outwardly hostile and cruel to you.  Think of the weight of trying to figure out how to change yourself so that others will treat you like they treat your perfect older sibling, but not being able to, because you don’t really know what it is about you that makes everyone dislike or hate you in the first place.  And then think of what it must have been like, to discover you’re from a race of beings who the people you’ve grown up around consider to be monsters, who are those people’s mortal enemies, and coming to the swift and awful realization that that must have been it all along.  That THAT’S what was wrong with you.  That that’s why you’ve always been an outcast.

I just think that one moment from The Dark World was so important for understanding Loki’s character.

And yet, once again, Marvel proves it’s own stupidity by cutting it out.  Just like they cut out so many scenes from the first Thor film which showed Loki in a more sympathetic light.  Gee, it’s almost like they didn’t want people feeling for him.  Too bad they ended up doing so anyway.


Tags :