Stra Poarna - Tumblr Posts

5 years ago

Przypadkowe spotkanie

-Sara, spokojnie, nie biegaj tak, bo sobie krzywdę zrobisz. - mówiła spokojnie babcia małej, około dwuletniej dziewczynki, która niczym karaluszek przemieszczała się z miejsca na miejsce

Mieszkanie nie było duże, trzy urządzone pokoje, z czego salon połączony z jadalnią. Telewizor zawieszony w rogu, na ściągnie nad drzwiami do sypialni. Niewielka kuchnia równolegle do łazienki. Wystrój? Raczej chaotyczny, zważywszy na to, że od pewnego czasu pojawiło się małe dziecko. Pocieszne i ruchliwe, jak to dzieci.

Dziadkowie uwielbiali rozpieszczać i zajmować się swoją wnuczką. Za każdym razem pozwalali jej na, aż za dużo. Normalne zachowanie dziadków, połączenie miłości i swobody. Wszędzie dobrze, ale u dziadków najlepiej.

Dziewczynką zajmowali się wspólnie, pod nieobecność mamy, która musiała wyjść do miasta załatwić kilka urzędowych spraw i zrobić zakupy.

Niespodziewanie do drzwi ktoś zapukał. Zdziwiona kobieta podeszła do drzwi, a patrząc przez judasza zobaczyła obladowanego sprzętem strażaka. Teraz nie dość, że zdziwiona, to jeszcze wystraszona otworzyła drzwi.

-Dzień dobry, starszy aspirant Buchanan Barnes, JRG 15 - centrum. Dostaliśmy wezwanie o wydzielanie się dwutlenku węgla w budynku. Musimy sprawdzić wszystkie mieszkania, włączając w to każdy otwór wentylacyjny. Czy mogę? - grzecznie skłonił się wskazując głową w hełmie na wnętrze mieszkania

Kobieta otworzyła szerzej drzwi i wpuściła strażaka. Mężczyzna był w prawie pełnym umundurowaniu. Jasny nomex, z odblaskowymi emblematami Państwowej Straży Pożarnej, stanowił komplet wraz z hełmem. Ciężkie buty wyraźnie zaznaczamy każdy krok. Ciężka butla na plecach oraz maska luźno przypieta do klatki piersiowej były jedynie częścią sprzętu jaki miał przy sobie. Oburącz trzymał miernik. Stopniowo przechadzał się między pokojami, bacznie obserwując ekran miernika.

Dziewczynka niespodziewanie wybiegła z jednego z pokoi i wpadła dokładnie na nogę strażaka. Chwyciła się nogawki, aby się nie wywrócić. Spojrzała w górę i zaniemowiła, a po chwili zaczęła się wesoło śmiać.

-A co to za brzdąc mi się do nogi przykleił co? - zaśmiał się, klekając na jedno kolano i podtrzymując dziewczynkę za plecki

Roześmiane maleństwo dotykało kolejno wszystkich odstających i ruchomych elementów na nomexie. Strażak zdjął swój hełm i dał go dziewczynce do zabawy, była zachwycona.

Nagle drzwi otworzyły się ponownie. Stanęła w nich młoda kobieta, mama dziewczynki. Z niepokojem w głosie od razu zwróciła się do ojca:

-Dlaczego przed blokiem stoi straż?

Strażak wstał z pozycji klęczącej i zwrócił się do kobiety, która rozpoznając jego twarz wypuściła z rąk torebkę, a dokumenty rozsypały się w przedpokoju. Niebieskie oczy zaiskrzyły, a lekko pomalowane usta otworzyły się z niedowierzaniem.

-O dziwo ciebie to się tutaj nie spodziewałem, mimo wszystko. - uśmiechnął się poprawiając odpięte przez dziecko kieszonki

-Buck? Co ty tu robisz? - do kobiety jakby dalej nie docierało co się dzieje, dalej stała w drzwiach ze wzrokiem unieruchomionym na strażaku

-Pracuje, sprawdzam CO2 w bloku, miałem zgłoszenie. Tak ubrany na kawę raczej bym nie przyszedł.

-Halli, jak piętra? - zatrzeszczało z radia przypietego do klatki strażaka

-Odczytów brak, kuchenki standard, brak wycieku. Dalej do góry?

-Nie, właśnie znaleźliśmy winowajce. Przekłamane wezwanie, instalacja jest nowa. Zawijamy się.

-Przyjąłem. - odstawił radio z powrotem na kieszeń i kucnął do dziewczynki, która siedziała wewnątrz jego hełmu - No niestety maluszku, musisz mi to oddać. Może kiedyś dam ci się tym pobawić, ale dzisiaj nie mogę.

Wyciągnął dziewczynkę z hełmu, posadził ją na kanapie pośrud puchatych poduszek, a hełm ubrał na głowę. Pożegnał się grzecznie z dziadkami dziewczynki i ruszył do wyjścia. W przedpokoju stanął twarzą w twarz z młodą mamą. Spojrzał w mocno niebieskie oczy, uśmiechnął się i powiedział spokojnie :

-Do ponownego spotkania.


Tags :
5 years ago

Pilot

Dzień jak codzień z życia strażaka, studenta, ratownika, barmana, legionisty... No w sumie po prostu z mojego życia Czyli jak przeżyć wykłady z anatomii prawidłowej? Nie da się. Serio. To nie jest żart. Nie da się tego zrobić, a napewno nie po zarwanej nocce na nauce właśnie anatomii prawidłowej, bo człowiek spodziewa się wejściówki, a okazuje się, że będzie dopiero za tydzień na zajęciach w Mordorze. (do medycznego Mordoru jeszcze dojdziemy). Pomijając spędzenie całego dnia wcześniejszego i jeszcze poprzedniego na wykładach od siódmej do dwudziestej. Nie odbierajcie tego jako narzekanie. W żadnym wypadku. Widziałem plany zajęć innych kierunków i grup - wiem, żę mogło być gorzej. Chociaż okna między wykładami, które są za krótkie, aby pojechać do domu i za długie, aby siedzieć pod salą wykładową nie ustawiają człowieka w żaden sposób. Starajmy się jednak szukać pozytywów na tym pięknym wykładzie o godzinie siódmej trzydzieści rano, u największego diabła, który sam o sobie mówi, że "zło nigdy nie śpi". Takowych pozytywów nie ma. Przysięgam, że szukałem. Niestety podczas analizy wiązań między kręgami szyjnymi, około czterdziestej minuty wykładu, poddałem się. A wykład do dziesiątej trzydzieści. Podobno jednak wytrzymałem bardzo długo jak na tyle godzin na nogach - mój organizm musi mieć mnie za niezłego dupka. Nieszczęśliwie trzy flat whitey i obiad zamiast śniadania nie rozbudziły mnie na tyle, aby wytrzymać całe zajęcia. Nie będę wspominał o polepszeniu skupienia, które zdaje się, że usiadało w tylnych rzędach i postanowiło uciąć sobie drzemkę. Przy pierwszej godzinie wykładu moja głowa kiwała się jak hawajska laleczka na kokpicie osobówki przy jeździe po "kocich łbach". Powieki z sekundy na sekundę robiły się ciężkie, jak z ołowiu. Zdecydowanie nie chcielibyście, aby na urwanym filmie zobaczył was wykładowca, który na całej uczelni uchodzi za największego kutasa i jest cięty dosłownie na wszystko co żyje.


Tags :